WSPIERAMY

EKO
NGO

TELEWIZJA URZĘDU MIEJSKIEGO W ORNECIE

Ważne chwile bez alkoholu

MZPiTU W OLSZTYNIE
Miłe, rodzinne chwile i alkohol. Czy na pewno warto?

Wyobraźmy sobie scenę: urodziny dziecka, na stole pięknie przygotowany obiad, a obok tortu – butelka wina. Kolejny przykład: weekendowy piknik w lesie, koc, kosz pełen smakołyków, a obok kilka butelek procentowego trunku. A może rodzinne plażowanie, gdzie tuż obok rozstawionych leżaków znajduje się zimne piwo, idealne na ochłodę w gorący dzień? Wszystkie te scenariusze wydają się zwyczajne, niewinne – przecież nikt nie przesadza z alkoholem, a rodzice pozostają trzeźwi. Jednak czy takie „niby nic” naprawdę nie ma znaczenia?

Wielu z nas powie, że alkohol jest częścią naszego życia i towarzyszy nam w wielu sytuacjach. Wino do obiadu czy piwo na pikniku nie wydają się niczym złym. W końcu nikt nie upija się do nieprzytomności.

Niestety sprawa znacznie się komplikuje, gdy w pobliżu są dzieci. Po pierwsze warto wspomnieć o odpowiedzialności nie tylko wychowawczej ale również karnej. W polskim prawie istnieje możliwość ukarania mandatem za samo dopuszczenie do niebezpieczeństwa,  dotyczy to dorosłych, gdy opiekują się osobą małoletnią w wieku do 7 lat i to bez względu na to, czy komuś faktycznie stanie się krzywda. „Przynajmniej jeden rodzic musi być trzeźwy, bo z dziećmi sytuacja rozwija się bardzo dynamicznie, może akurat w tym momencie rodzic musi mieć całkowitą sprawność, czy do lekarza, czy jakiś wypadek się wydarzy, musi tutaj działać od razu” – podkreśla Leokadia Derkies, specjalista psychoterapii uzależnień.

Jest tu także drugie, mniej oczywiste niebezpieczeństwo. Warto spojrzeć na te chwile oczami dziecka, które obserwuje, jak rodzice – najbliższe mu osoby – sięgają po alkohol podczas każdej przyjemnej rodzinnej okazji. Dziecko stopniowo może utrwalać obraz, że każda udana i szczęśliwa chwila wymaga obecności alkoholu. To subtelne, ale niebezpieczne skojarzenie. Właśnie tak kształtują się schematy myślenia, które dziecko może przenosić w dorosłe życie. „Dziecku jest niepotrzebny alkohol, to dorośli alkohol wprowadzają w takie spotkania. Tutaj trzeba wychodzić naprzeciw potrzebom dzieci, bo dziecko to zapamięta. Ludzie pod wpływem alkoholu różnie się zachowują – na samym początku dziecko jest ważne, a później zajmują się sobą, a nie dziećmi. Chyba nie o to chodzi” – zauważa Leokadia Derkies.

Czy w takim razie powinniśmy całkowicie zrezygnować z alkoholu podczas rodzinnych spotkań? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Nie chodzi o to, by demonizować każdą lampkę wina czy piwo do obiadu. Kluczowe jest zrozumienie, że jako rodzice jesteśmy wzorem dla naszych dzieci. „W sytuacji, gdy dziecko dorasta, przechodzi okres buntu, to, co dostanie od swoich rodziców w tym wcześniejszym okresie, staje się dla niego bardzo pomocne w wyborach życiowych. Te zdrowe normy i zasady pomogą w poradzeniu sobie” – podkreśla specjalistka.

Czasem wystarczy drobna zmiana. Zamiast wina do obiadu można podać domową lemoniadę. Zamiast piwa na pikniku – orzeźwiający koktajl owocowy. To małe gesty, które mogą mieć duży wpływ na to, jak nasze dzieci będą postrzegać szczęście i relaks w przyszłości.